Czołem xD Jak tam? Dawno nie pisałam chyba ;3 ale ostatnio tyle się działo. Byłam w poniedziałek na koncercie Juju i OMB! Ja chcę jeszcze *o* I obiecał, że przyjedzie jeszcze w tym roku <33 Może zabierze ze sobą 1D? Hahaha, no co? Justin weźmie Niall'a, Niall resztę zespołu, w tym Zayn'a, który weźmie ze sobą Perrie, która weźmie ze sobą dziewczyny z LM ^^ tadaaam xD Któraś w Was też była? Jak chcecie to tu wstawiłam zdjęcia z koncertu
No, a dziś Niall, wybaczcie mi, że tak późno, ale nie miałam za bardzo jak wcześniej ;)
- Ugh! O tej godzinie?! – mruczałam zdenerwowana kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Było po ósmej rano, a ja biedna musiałam wstać i otworzyć te cholerne drzwi. Leniwie się przeciągnęłam, założyłam swoje różowe kapcie i bez pośpiechu ruszyłam w kierunku wejściowych drzwi. Zanim przekręciłam zamek ziewnęłam głośno.
- Tak? – spytałam gdy zobaczyłam przed sobą mężczyznę z bukietem w ręku.
- To dla pani. Proszę bardzo i miłego dnia życzę – powiedział wręczając mi czerwone róże.
Z uśmiechem przyjęłam podarunek, pożegnałam dostawcę i zamknęłam za nim drzwi. Podekscytowana pobiegłam do salonu i siadając na kanapie zaczęłam oglądać bukiet. Był piękny, kochałam róże. Po chwili wyciągnęłam białą karteczkę z kwiatów i przygryzając wargę przeczytałam na głos treść liściku:
- „ Czekaj dziś o 16.00 przed parkiem w centrum. Nie przyjmuję sprzeciwów. Niall.”
Nie powstrzymałam szerokiego uśmiechu wkradającego się na moją twarz. Założę się też, że rumieńce automatycznie pojawiły się na moich policzkach. Znałam Nialla od pewnego czasu i naprawdę nie sądziłam, że nasza znajomość aż tak się rozwinie. Ten blondyn był naprawdę wspaniałym facetem. Był zabawny, uroczy, opiekuńczy i mega uroczy. W dodatku miał ogromny talent.
Ubrana w zwiewną różową sukienkę, beżowy sweterek i balerinki czekałam zgodnie z umową przed bramą do ogromnego parku. Było parę minut po szesnastej. Chodziłam niespokojnie w tę i we w tę gdy nagle poczułam czyjąś ciepłą dłoń na swoim ramieniu.
- Hej – Nialler uśmiechnął się szeroko. – Wybacz mi spóźnienie.
Wyglądał niesamowicie. Obcisłe, jeansowe rurki, szara koszulka i włosy całe w nieładzie. Niby nic specjalnego, a jednak.
- Nie szkodzi – powiedziałam.
- Gotowa? – spytał radosny.
- Zależy na co – zachichotałam.
Blondyn zaśmiał się.
- Jak to na co? Na randkę – odparł krótko.
O mój Boże! Randka z Niallem Horanem. Wyobraźcie sobie jak bliska zawału wtedy byłam. Chłopak chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić alejką. Na początku czułam się trochę skrępowana, ale jak zaczęliśmy rozmawiać było naprawdę fajnie.
- I ty serio wtedy spadłaś z krowy? – pytał rozbawiony niedowierzając.
- No autentycznie. Miałam wtedy może z pięć lat, skąd miałam wiedzieć, że na krowach się nie jeździ! – wytłumaczyłam.
- Jesteś niemożliwa [T.I] – stwierdził.
- Ty też, i co? – pokazałam mu język i udałam obrażoną.
- Nie pokazuj języka, bo ci krowa nasika – zaśmiał się.
- Spadłam z mućki, nie sądzisz, że to wystarczająco przygód z krowami? – uniosłam do góry jedną brew.
Niall nie wytrzymał, zaczął śmiać się tak głośno, a ja razem z nim. W pewnej chwili złapał mnie za ręce i przyciągnął do siebie na tyle blisko, że byłam w stanie poczuć jego ciepły oddech owijający moją szyję. Oblizałam nerwowo wargi, ręce zaczęły mi się pocić gdy jego idealne niebieskie tęczówki spotkały się z moimi. Moje serce zaczęło bić tak szybko jak jeszcze nigdy, a w brzuchu pojawiło się stado motyli. [T.I] tylko się nie denerwuj!
- To może dasz się jeszcze zaprosić na kolację? – zapytał Irlandczyk, a rumieńce pojawiły się na jego policzkach. To było… przesłodkie.
Pokiwałam głową wyrażając swoją zgodę. Niall wezwał więc taksówkę, która podwiozła nas pod małą restaurację na przedmieściach Londynu. Klimat był idealny. Mały ceglany lokal w pięknym ogrodem. Tylko nie wiem jaki cudem znalazło się tam stado fotoreporterów. Blondyn skrzywił się widząc ich. Pomógł wysiąść mi z auta, zapłacił taksówkarzowi i objął mnie ramieniem prowadząc do środka.
- Nie przejmuj się nimi, pójdą sobie – wyszeptał mi do ucha mocniej zaciskając swoją rękę na mojej talii.
Skorzystałam z rady chłopaka i zignorowałam flesze błyskające mi w twarz. Na szczęście gdy byliśmy już w restauracji mieliśmy spokój. Nie było tam nikogo. Jeden stolik w dwoma krzesłami stał po środku. Dookoła były rozsypane płatki kwiatów, a na meblach paliły się zapachowe świeczki. Gdzieniegdzie leżały jakieś szaty, a wszystko wyglądało cudownie. Niall wysunął mi krzesło.
- Siadaj – uśmiechnął się.
Zauroczona tym klimatem zajęłam miejsce. Horan usiadł zaraz naprzeciwko mnie.
- I jak? Może być? – spytał rozglądając się dookoła.
- Jak najbardziej. Tu jest pięknie, tak… magicznie – powiedziałam z uznaniem.
Blondyn zaśmiał się po czym zaklaskał w dłonie. Na zawołanie pojawili się dwaj kelnerzy z tacami pełnymi jedzenia. Czego tam nie było? Do wyboru, do koloru. Zjedliśmy prawie wszystko ze smakiem i naprawdę – czas chyba przestał płynąć. Gdy skończyliśmy Niall wstał z krzesła i zaczął szukać czegoś za ladą. Po kilku minutach wrócił z gitarą, a ja od razu zaczęłam szybciej oddychać. Jak ona na mnie działa?!
- Mówiłaś, że lubisz Justina, tak? – spytał nieco niepewnie stając przede mną.
- Mhm – mruknęłam.
To prawda, byłam wielką Directioner, ale Belieber też. Niall zaczął szarpać struny i pierwsze dźwięki piosenki "One Less Lonely Girl" zaczęły brzmieć w moich uszach. Byłam bardzo wzruszona tym gestem.
- There's gonna be one less lonely girl, one less lonely girl, one less lonely girl… - śpiewał, a w moich oczach pojawiły się łzy.
Gdy skończył przybliżył się do mnie, otarł mi łzy z policzka i spytał szeptem:
- Czemu płaczesz?
Przełknęłam ślinę i wymruczałam cicho:
- Bo jeszcze żaden chłopak nie zrobił dla mnie czegoś takiego.
Niall nie czekał długo, przygarnął mnie do siebie i przytulił mocno. W jego ramionach czułam się naprawdę bezpieczna i mogłam pozostać w nich do końca życia. Po chwili odsunął się lekko ode mnie, jego ręce objęły moje rozpalone policzki, a nasze oczy patrzyły na siebie z czułością. I tak po prostu złożył na moich ustach subtelny, pełen uczucia pocałunek. Potem podniósł się i uniósł mnie do góry nie przerywając czułości. Oplotłam swoje nogi wokół jego bioder, a rękami błądziłam w jego blond kędziorkach.
- Czy to znaczy, że… - zaczął sapiąc.
- Tak, to znaczy, że jest na tym świecie o jedną samotną dziewczynę mniej. Jestem cała twoja.
Nialler uśmiechnął się szeroko i ponownie, namiętnie mnie pocałował. Mrraauuu…
Korzystając z okazji (bo nie wiem cz jeszcze taka będzie) chcę Wam złożyć najlepsze życzenia świąteczne. Dużo jajek, mokrego lanego poniedziałku, zajączków, Louisa jako marchewki xD i całego 1D jako jaja ^^
By Klaudia