Joł joł crazy mofos xD No to może zacznę od tego, że pewnie nie wiecie, ale dokładnie dziś czyli 9 czerwca mija rok odkąd napisałam na tym blogu swojego pierwszego posta :) Hahahaha czyli już rok jesteśmy razem i już rok czytacie moje bzdury ;> Sama nie mogę uwierzyć, że to już tak długo. Myślę, że sporo nauczyłam się przez ten czas i rozwinęłam nieco skrzydła. Myślę też, że to doskonała okazja żeby Wam podziękować za wszystko. Za to, że czytacie, komentujecie, podnosicie mnie na duchu, wspieracie i pozwalacie się rozwijać. Jesteście naprawdę niesamowite.
KOCHAM WAS I DZIĘKUJĘ BARDZO ZA WSZYSTKO <3
Zrobiłabym twitcama, albo tinychat, ale niestety nie mam czasu, bo jutro sprawdzian z fizyki, a chcę 5 na koniec roku ^.^ Och, ale zawsze możecie znaleźć mnie na tt
<klik> albo asku
<klik>
Kocham tego 'dżifa' ;3
A teraz żeby nie przedłużać 3 część imagina ;)
Polecam piosenkę:
Liberty Walk
Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa, kurwa. Jak tylko mnie stąd wypuszczą to osobiście zajmę się Malikiem. Niech się boi o swoje jaja. Odetnę mu je i powieszę nad kominkiem (jeśli kiedykolwiek będzie mnie na takowy stać).
Westchnąłem głęboko siadając na łóżku w celi. Otaczały mnie cztery murowane ściany, a ja powoli dostawałem szału. Chodziłem cały czas po tym małym gówienku i mruczałem pod nosem wiązanki przekleństw. Byłem tutaj niecałe dwa dni, a już brała mnie kurwica. Tym bardziej kiedy myślałem o [T.I]. Powinienem ją chronić, sprawiać by była szczęśliwa, a gdzie jestem? W więzieniu. Zawaliłem na całej linii.
Przejechałem ręką po swoim kilkudniowym zaroście i zacisnąłem oczy próbując jakoś się uspokoić. Wyobraziłem sobie moją dziewczynę. Jej kasztanowe włosy, duże, głębokie oczy i śniadą cerę. Uśmiechała się do mnie pokazując swoje dwa małe dołeczki w policzkach. Ludzie mówili, że była jak damska wersja mnie. Cóż, wyglądem rzeczywiście trochę mnie przypominała, ale [T.I] miała zupełnie inny charakter. Był opanowana, zawsze myślała zanim coś zrobiła. Ja działałem pod wpływem chwili i niestety… nieraz tego pożałowałem.
Z rozmyślań obudził mnie dźwięki otwieranych krat. Odwróciłem się i zobaczyłem policjanta patrzącego na mnie krzywym wzrokiem.
- Styles, masz gościa! – oznajmił.
Gość? Dzięki Bogu. Od razu podniosłem się z łóżka i podszedłem do gliny pozwalając mu się zakłóć w kajdanki. Najchętniej przyjebałbym mu w tę krzywą mordę, ale miałem już wystarczająco kłopotów. Prowadzony długim korytarzem do sali odwiedzin zastanawiałem się kto to może być. Najbardziej prawdopodobną opcją był Louis, ale szczerze – miałem cichą nadzieję, że to będzie [T.I]. Chciałem wyjaśnić jej tą całą sytuację, przeprosić i uspokoić. Tak bardzo chciałem poczuć jej ciepło wokół siebie.
Usiadłem na drewnianym krześle, a po chwili usłyszałem kroki i w pokoju pojawił się Louis. Uśmiechnąłem się szeroko, bo chociaż to nie była [T.I] to miło zobaczyć swojego przyjaciela w tym zapomnianym przez Boga miejscu.
- Hej, Stary. Widzę, że nieźle się trzymasz - zażartował siadając naprzeciwko mnie, też na krześle i opierając swoje ręce na stole.
- Haha – przewróciłem oczami, a uśmiech znikł z mojej twarzy.
- Jak się masz? – spytał. – Dzwoniłem już do kilku osób. Stan ma ci załatwić alibi, pokombinuję jeszcze trochę i za góra tydzień będziesz w domu. To zabawne, że ten Payne przyniósł ci więcej problemów niż niejeden znany gangster.
Zachichotał, ale mi nie było do śmiechu.
- Co z [T.I]? – zapytałem bez ogródek.
Brunet przełknął głośno ślinę, a jego twarz dziwnie pobladła.
- Yyyy… [T.I]… - zaczął niepewnie.
- Co znaczy
‘yyyy’, Tommo? Mów o co chodzi – syknąłem.
Jeśli coś by się jej stało, to przysięgam iż bym sobie tego nie wybaczył.
- Od wczoraj jej nie ma. Wybiegła gdzieś przed południem i do dziś nie wróciła – wymruczał spuszczając głowę.
Zamarłem. On sobie kpi, prawda? Wstając gwałtownie z krzesła warknąłem:
- Jak to nie wróciła?! Ty sobie kurwa żarty ze mnie robisz?! W takiej sytuacji nie powinieneś nawet wypuścić jej z domu idioto!!! Ty wiesz co Malik może z nią zrobić jak ją znajdzie?!
To był szczyt. Cały czerwony zacząłem wygarniać Louisowi wszystkie moje żale. Dwóch policjantów już do nas biegło. Tomlinson stał cicho aż w pewnym momencie BUM!
- Nie drzyj się na mnie kurwa, bo to ty jesteś jej chłopakiem i ty powinieneś jej pilnować i nie dopuścić, że stało się to co ma miejsce teraz.. To ty kurwa powinieneś przy niej być, a nie ja, bo to TY jesteś jej chłopakiem!!! – krzyknął.
Nie odpowiedziałem, bo zostałem brutalnie odciągnięty od Louisa i wyprowadzony z sali.
Jestem beznadziejny.
*
Obudziłam się i przetarłam swoje zaspane oczy. Poczułam jak grudki makijażu zbierają się pod moimi powiekami. Musiałam wyglądać jak gówno. Rozejrzałam się dookoła i przeraziłam się rejestrując dokładnie każdy milimetr kwadratowy tego pomieszczenia. Nigdy tam nie byłam! Leżałam na małej zielonej kanapie przykryta kocem. Za mną była mała kuchnia, a przede mną telewizor i drewniany stolik. Jakim cudem się tu znalazłam?
- Obudziłaś się – usłyszałam czyjś głos i automatycznie popatrzyłam skąd pochodzi.
W drzwiach pojawił się mulat o niemal czarnych włosach, czekoladowych oczach i zniewalającym uśmiechu, którego poznałam wczoraj. Zayn. Stanął w drzwiach i zaczął mi się przyglądać.
- Cześć [T.I] Jak spałaś? – spytał miłym głosem.
- Dobrze, chyba – odparłam niepewnie. – Co ja tu robię?
Chłopak podszedł nieco bliżej i usiadł na stoliku.
- Jesteśmy u mnie w domu. Wczoraj w nocy trochę się rozkleiłaś i pomyślałem, że nie będziesz w stanie sama wrócić do domu, więc zabrałem cię do siebie – wytłumaczył.
Uśmiechnęłam się lekko, czując gorąco na moich policzkach.
- Dziękuję.
Zayn zachichotał.
- Nie ma za co, co zjesz na śniadanie? Może naleśniki? – spytał.
Przygryzłam dolną wargę kiwając głową na znak zgody.
- No to może zrobimy tak. Ty pójdź do łazienki i się odśwież, a ja usmażę te naleśniki – zaproponował.
- Bardzo dobry pomysł – poparłam.
Kiedy już znalazłam łazienkę postanowiłam jakoś się ogarnąć. Przemyłam twarz i usunęłam resztki rozmazanego makijażu, włosy związałam w niezgrabnego koczka, a z resztą niestety nie mogłam nic zrobić. Kiedy wróciłam powitał mnie zapach pysznych naleśników. Usiedliśmy w Zaynem do stołu i zjedliśmy posiłek.
- Jesteś świetnym kucharzem – powiedziałam nadziewając naleśnika z dżemem na widelec.
- Och, miło mi – zaśmiał się.
Kiedy skończyliśmy, Zayn oznajmił:
- Ja muszę załatwić jedną sprawę. Możesz się w tym czasie tutaj rozgościć.
- Nie, ja już powinnam wracać do domu – zaprzeczyłam.
- Nie! – warknął gwałtownie na co się wzdrygnęłam.
Huh? Czemu nie chciał wypuścić mnie do domu? Patrzyłam na niego nieco zdezorientowanym wzrokiem. On odchrząknął zakłopotany drapiąc się po karku.
- Znaczy się, odwiozę cię jak wrócę.
- Oh, okej – mruknęłam.
I tyle go widziałam. Zniknął po chwili w korytarzu, a ja usłyszałam jedynie dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Posprzątałam naczynia, zmyłam je, a później usiadłam na kanapie. Wyciągnęłam w tylnej kieszeni swoich spodni komórkę, na tapecie byliśmy ja i Harry. On dawał mi całusa w policzek, a ja szczerzyłam się do obiektywu. To było jakiś miesiąc temu, pamiętałam ten dzień, w którym zrobiłam to zdjęcie.
Wytarłam łzę spływającą mi po policzku i westchnęłam cicho.
Ale to już nie wróci, Harry mnie stracił. Schowałam komórkę z powrotem i zaczęłam czekać na Zayna próbując myśleć o wszystkim byle nie o Harry’m. Po jakiejś godzinie siedzenia na kanapie zaczęło mi się nudzić, więc wstałam i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Podeszłam do komody, na której stało kilka ramek ze zdjęciami. Chwyciłam w dłonie jedną z nich. Na fotografii było dwóch małych chłopców. W jednym z nich rozpoznałam Zayna, ale drugi wcale nie było do niego podobny. Miał jaśniejszą karnacją i włosy, oraz zupełnie inne rysy twarzy. Zastanawiało mnie kim był dla Zayn’a, bo zauważyłam go również na następnych zdjęciach. Odstawiłam ramkę na miejsce i niechcący zrzuciłam kupkę dokumentów leżących na komodzie. Kucnęłam i zaczęłam je zbierać.
- O kurwa! – pisnęłam.
Moje serce na kilka minut stanęło kiedy wśród sterty kartek i papierów zauważyłam zdjęcie swoje i Harry’ego. Było zrobione z ukrycia dokładnie dzień przed jego aresztowaniem. Niech mi ktoś wyjaśni co to do kurwy nędzy jest i kim jest Zayn!!! Oparłam się o ścianę czując jak nogi się pode mną uginają. Nie miałam pojęcia o co chodzi, ale byłam pewna, że muszę stamtąd jak najszybciej uciekać. Dlatego też wzięłam swoje rzeczy i pobiegłam do drzwi. Ale co się okazało?
Były zamknięte.
- Jestem kurwa w czarnej dupie – mruknęłam osuwając się na podłogę.
No i jak wrażenia? Proszę Was bardzo, bardzo o komentarze. No bo skoro już czytacie to możecie też napisać wasze zdanie o tym :) Z góry dziękuję :**
+ Och, no i jeśli chcielibyście opublikować swoje imaginy i poddać je ocenie to zapraszam na tego bloga
<klik>
+ Jeśli lubicie Larry'ego to wpadajcie
<klik>
By Klaudia