wtorek, 28 maja 2013

Imagin (part.2/?)

Dostałam 5 ze sprawdzianu z chemii yeaaaaaaaahhhhhh *like a boss* musiałam sie pochwalić xD ^.^ No, a teraz ciąg dalszy naszej historii...

Polecam piosenkę: My Life

*pojawiają się liczne wulgaryzmy*

   Co? Moment, moment – może ktoś powtórzyć? Przecież to się nie działo naprawdę. Stałam jak wryta patrząc jak policja zabiera mojego chłopaka zakutego w kajdanki na komisariat. To musiał być jakiś kiepski żart. Przecież Harry nie mógł tego zrobić. On nie mógł zabić człowieka. Znaczy się… on nie był święty. Tak samo jak ja robił wiele rzeczy, z których pewnie dumny nie jest. Alkohol, imprezy, narkotyki, bójki… ale morderstwo? To jakaś pomyłka.

- Co się tu dzieje? – spytałam samą siebie przeczesując ręką włosy.
Łzy spływały po moim policzku, a ja chodziłam niespokojnie po korytarzu próbując jakoś zrozumieć to co się stało kilka minut temu.
- Kurwa – mruknęłam siadając na krześle w kuchni.
Oblizałam nerwowo usta i sięgnęłam ręką po komórkę leżącą na stole. Była tylko jedna osoba, która mogła mi teraz pomóc. Louis. Był przyjacielem moim i Harry’ego. Traktowałam go jak starszego brata i gdy była jakaś sprawa, której nie chciałam lub nie mogłam powiedzieć Styles'owi to zwracałam się właśnie do niego.
- [T.I]? Czemu dzwonisz tak wcześnie? – spytał Louis przeciągając „o” poprzez ziewnięcie.
- Louis, możesz przyjechać? – mój głos drżał.
- Teraz? Jaja sobie robisz?! – parsknął.
Przewróciłam oczami. Był cholernym leniem.
- Harry’ego aresztowali – wypaliłam krótko co spotkało się z jego natychmiastową reakcją.
- Że co kurwa, co ty pierdolisz?! – wyobrażałam sobie jak wstaje oburzony z łóżka. – Już jadę, trzymaj się.
Rozłączył się, a ja znowu wpadłam w panikę. Schowałam twarz w dłoniach starając się jakoś uspokoić swój oddech.

*
- Policja tak po prostu przyszła i go aresztowała? – Louis wziął łyka herbaty, którą mu zrobiłam. – To niemożliwe, musieli mu coś powiedzieć. Przypomnij sobie.
Chłopak położył swoją rękę na mojej i zaczął głaskać próbując jakoś dodać mi otuchy.
- Nie wiem, nie pamiętam. To działo się tak szybko. Powiedzieli mu, że jest podejrzany o zabójstwo kogoś – tłumaczyłam, ale było mi trudno.
- No właśnie, kogo? – próbował się dowiedzieć Tomlinson.
Zastanowiłam się chwilę i próbowałam sobie przypomnieć szczegóły porannych wydarzeń.
- Payne, chyba tak się nazywał – powiedziałam.
Louis zamarł. Przejechał ręką po swoich brązowych włosach, w swój wzrok skupił na jakimś punkcie na ścianie.
- Jebany Malik i ten jego braciszek… - wysyczał przez zaciśnięte zęby.
Wstał z krzesła i podobnie jak ja parę godzin temu zaczął chodzić w tę i we w tę myśląc nad czymś. Patrzyłam na niego i czułam jak atmosfera w kuchni stawała się coraz bardziej napięta. Podeszłam do przyjaciela i spytałam cicho:
- Wiesz coś o tym, Lou? Powiedz mi proszę. Harry naprawdę kogoś zabił?
Chłopak przygryzł wargę i spojrzał na mnie, a jego oczy mówiły wszystko. Opuścił je z rezygnacją, a cały mój świat runął.
- Harry, go zabił, tak? – próbowałam się dowiedzieć.
Nie odpowiedział. Czułam jak moje oczy robią się mokre, a nogi się pode mną uginają. Oparłam się o blat kuchenny prychając pod nosem. Czemu dowiaduję się o wszystkim ostatnia?
- [T.I] – zaczął Louis podchodząc do mnie.
Chciał położyć rękę na moim ramieniu, ale ją odepchnęłam.
- Zostaw mnie – odparłam sucho.
- Zrozum, poniosło go. Wiesz jaki jest Harry, a Malik i Payne wszędzie się wpierniczali. Puściły mu nerwy – próbował wyjaśnić. – Teraz najważniejsze jest żeby jakoś go wydostać z więzienia.
Nie miałam zamiaru go słuchać. Podniosłam na niego swoje zapłakane oczy.
- Czemu mi nie powiedzieliście?! Czemu w ogóle on to zrobił?! Czy ktokolwiek tutaj myśli o mnie? Okłamaliście mnie oboje, idź Louis – zażądałam.
Byłam zła na ich obu. Czemu nie pomyślał o mnie kiedy zabijał tego człowieka? Przecież mógł przewidzieć konsekwencje. Harry zachowywał się czasami jak dziecko.
- [T.I] posłuchaj mnie – mówił ponownie Tommo. – Musisz teraz na siebie uważać. Malik będzie chciał pomścić śmierć brata, ale zapuszkowanie Harry’ego na pewno mu nie wystarczy. Będzie chciał ciebie. On jest niebezpieczny, [T.I]!
- W dupie mam was wszystkich… -mruknęłam wybiegając z mieszkania.
Słyszałam jeszcze za sobą wołania Louis’a, ale gówno mnie to obchodziło. Chciałam się od tego wszystkiego uwolnić. Oni ukrywali przede mną coś takiego. To nie było w porządku.
   Pobiegłam do miejsca, w którym mogłam odetchnąć. Nie zajęło mi długo odnalezienie tej opuszczonej fabryki, na którą ostatniej nowy zaprowadził mnie Loczek. Tak jak się spodziewałam nie było tam nikogo. Usiadłam na trawie opierając się o betonowe ściany walącego się budynku. Tam mogłam odetchnąć i nabrać do wszystkiego dystansu. Już nie płakałam. Nie miałam na to siły. Po prostu. Nie wyobrażałam sobie Harry’ego w więzieniu. Potrzebowałam go obok siebie. Dopełnialiśmy się nawzajem. Nie wiem jak nazwać uczucie kiedy był blisko mnie. Coś jak magia. Czułam się przy nim tak bezpiecznie, jego uśmiech potrafił wyleczyć wszystkie moje smutki, a w oczach potrafiłam odnaleźć tyle miłość i ciepła. Kochałam go.
  Skulona siedziałam w tym samym miejscu. Zamiast południowego słońca na niebie zalśnił księżyc i gwiazdy. Wiatr drażnił moją skórę powodując dreszcze na całym ciele. Jednak nie miałam zamiaru wrócić do domu. Było mi tu dobrze. Tak cicho… A no właśnie co do tego nie byłabym taka pewna.
Usłyszałam jakiś szelest na co lekko się wzdrygnęłam. Rozejrzałam się dookoła, ale niego nie zauważyłam. Jednak jak nic słyszałam czyjeś kroki. O ja pierdole! Zaczynam się bać. Przygryzłam wargę w nerwowym geście, a gdy ujrzałam sylwetkę zbliżającą się do mnie zamarłam. O kurwa!

*
Stanął przed mną chłopak. Poprzez panujący mrok nie byłam w stanie powiedzieć czegokolwiek na temat jego wyglądu, ale wydawało mi się, że był zaskoczony moją obecnością tak samo jak ja jego.
- Hej – przywitał się. – Nie bój się. Mogę usiąść?
Niepewnie pokiwałam głową i poklepałam miejsce obok siebie. Chłopak usiadł na trawie i był kilkanaście centymetrów ode mnie. Popatrzył najpierw na mnie, potem na niebo i powiedział:
- Kocham to miejsce. Można tu wszystko przemyśleć, oderwać się od rzeczywistości, prawda?
- Dokładnie – mruknęłam cicho.
Zaśmiał się cicho. Zaczęłam bawić się swoimi palcami. Kątem oka widziałam jak wyciąga ze swojej kurtki papierosa, odpala go i zaciąga się nim. Śledziłam tę czynność co chyba zauważył, bo się spytał:
- Przepraszam za mój brak kultury. Może ty też chcesz?
- Jeśli byś mógł… - poprosiłam.
Nieznajomy wyciągnął jeszcze jednego papierosa, włożyłam go do ust, a on go podpalił.
- Dzięki – odparłam.
- Nie pomyślałbym, że palisz – zaczął.
- Huh, ja bym nie pomyślała, że będę kiedykolwiek siedzieć z obcym facetem przed opuszczoną, starą ruderą – żachnęłam się.
Znów ten jego charakterystyczny śmiech.
- No widzisz, niemożliwe staje się możliwe – mówił. – A co tu robisz?
- Myślę, o swoim życiu.
- A coś się stało? Oczywiście, nie chcę być wścibski, a tak w ogóle to jestem Zayn – podał mi rękę.
Potrząsnęłam ją i również się przedstawiłam:
- [T.I], miło mi – uśmiechnęłam się. – Nie, no właściwie to czemu mam ci nie mówić. Mój chłopak siedzi w pierdlu za zabójstwo. Widziałam na własne oczy jak go aresztują. Zajebiście, nieprawdaż?
Zacisnęłam szczękę próbując jakoś opanować swoje emocje. Zayn popatrzył na mnie i ze zrozumieniem pokiwał głową.
- Wiem o czym mówisz. Karma to suka – powiedział, a jego oczy zabłysły.



To się porobiło ;3 Hahaha i jak się Wam podoba? Liczę na szczere komentarze ;p Nie będę miała czasu żeby pisać częściej, bo tych popraw jest naprawdę sporo ;c Na dodatek internet mi się pierdoli (w tym blogger ;__;)

+ Zapraszam na opowiadanko o Larrym <klik>

                                                                                                       By Klaudia

poniedziałek, 27 maja 2013

Newsy

Hej! Ugh, znowu dawno nie dodawałam nowych postów. Przepraszam was i obiecuję, że podczas wakacji będę starała się spędzać więcej czasu na tym blogu.

Chłopcy mają teraz czas wolny. 11 dni wypoczynku, później koncert w Meksyku. Chłopcy spędzą w USA ponad 4 miesiące. Ostrzegam- godzina w Stanach różni się od naszej o ok. 8/9 godzin. Wychodzi na to, że jeśliby 1D było na twitterze o 20 w Stanach, u nas byłaby piąta rano :)
Nienawidzę stref czasowych, ale niestety, są potrzebne.

Obiło mi się o uszy, że 1D przyjedzie w 2014 roku do Polski. Dopóki to niepotwierdzone, nie radzę w to wierzyć.

Na głównej stronie Empiku pojawiła się informacja o biografii Harr'ego.
Tutaj można ją zamówić: klik

Zdjęcia z ostatniego koncertu 1D w Europie, w Portugalii ( 26 maja )


Niall dodał na tt:


"Just friends n family" Prawdopodobnie Niall ma dosyć paparazzich i łagodnie mówiąc "szalonych" fanek.
Nie dziwię mu się.

Przepraszam za tak krótki post, mój internet dzisiaj bardzo zamula, strony się nie ładują, wyskakuje mi komunikat "strona tymczasowo niedostępna" wtf

Na koniec mam mini ankietę dla was. 
Który bromance wolicie?
1. Zarry/ Zouis
2. Larry/ Lirry
3. Ziam/ Niam
4. Lilo/ Nouis
5. Ziall/ Narry

Love ya!

~Karo xx

Pytania? twitter- @Back_For_Lou 
gmail- caroline17171@gmail.com
tumblr- nothinglatsforevah 

:)


wtorek, 21 maja 2013

Newsy

Hej! Nie było mnie długo, bo mam naprawdę dużo zajęć. Chcę zdobyć czerwony pasek, chociaż nie wiem czy mi się uda. Bardzo was przepraszam.

Na początek przepiękne zdjęcie, które zrobiła jedna z włoskich directioners

Chłopcy w Mediolanie (przypomniało mi się "Jesteśmy w Mediolanieeeeeee" z Top Model hahahaha)


Barcelona:

Znowu Mediolan:

Koncert w Monachium: 


Pamiętacie? 
NADAL SIĘ Z TEGO ŚMIEJĘ XD

LOUIS HAHAHAHAHHAHAHAHAHA

Zayn dodał na tt zdjęcie jego rysunku:

Z serii " Trochę wypiłem"

Nowe zdjęcie, twarzowe XD

Ostatnio 1D (szczególnie Niall) bardzo nam dziękują, za to, ile zrobiliśmy dla nich przez ostatnie kilka lat. 

Pamiętacie GBY? Przepiękne czasy :") 

HAHHAHHAHAHAHAHAHAHHA LEJĘ


To wszystko na dzisiaj, trzymajcie się ciepło!

Love ya!

~Karo

ps: Jaki bromance / romance shippujecie? Ja osobiście jestem Larry&Niam Shipper. A wy? Podzielcie się z tym w komentarzach!







poniedziałek, 20 maja 2013

Imagin (part.1/?)

Hahaha.... tak, tak długo mnie nie było, ale wiecie, że jest już prawie koniec roku, poprawianie ocen i wgl. Och, nieważne....

KONIECZNIE WŁĄCZ SOBIE NAJPIERW TO: We Found Love

*One Direction nie są tutaj sławni*


   - Haha, Harry co ty robisz? – pytałam gdy brunet zaczął biec ciągle trzymając mnie za rękę.
Byliśmy w klubie. Tłum ludzi tańczył do dudniącej muzyki, a dym papierosowy wypełniał moje nozdrza. Wszędzie walały się puste butelki po alkoholu, ludzie całowali się na każdym kroku, a nawet posuwali się nieco dalej. Harry ciągnął mnie po korytarzach, a ja biegłam za nim w swoich kilkunasto centymetrowych szpilkach.
- Nadążasz? – spytał odwracając się do mnie.
Pokiwałam głową. Zbiegliśmy jeszcze ze schodów mijając po drodze parę obściskujących się gejów. Gdy wreszcie wyszliśmy na dwór oboje ciężko dyszeliśmy.
- Po co ten pośpiech? – zagadnęłam opierając się o ceglaną ścianę.
Powoli wyrównałam swój oddech podobnie jak Styles.
- Chcę ci coś pokazać – powiedział sapiąc.
Otarł krople potu z czoła o swoją białą koszulkę z dekoltem w kształcie litery V i podszedł do mnie kładąc swoje duże dłonie na moich biodrach. Oparł swoje czoło o moje i przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy nic nie mówiąc. Nagle jego usta zaczęły muskać moją szyję. Zaczął całować każdy jej centymetr, co jakiś czas ssąc lub przygryzając lekko moją skórę aż w końcu udało mu się znaleźć mój czuły punkt. Jęknęłam.
- Idziemy? – wyszeptał mi do ucha.
- Mhm… - odpowiedziałam cicho kładąc dłonie na jego klatce piersiowej. – Tylko poczekaj sekundkę.
Schyliłam się i zdjęłam ze swoich nóg te wielkie szpile. Co za ulga. Słyszałam stłumiony śmiech Harry’ego kiedy to robiłam. Posłałam mu złowrogie spojrzenie i wzięłam swoje buty w ręce.
- Jak chcesz mogę cię ponosić – zaproponował.
Kiwnęłam przecząco głową. Loczek objął mnie jednym ramieniem i zaczął prowadzić.
- Gdzie idziemy? – zapytałam patrząc w jego zielone, błyszczące tęczówki.
- Niespodzianka – odparł seksownie.
Miasto było już opustoszałe. Lampy uliczne świeciły na nas, a mokra jezdnia połyskiwała lekko. Szliśmy środkiem ulicy nachlani w cztery dupy nie zważając na jadące co jakiś czas samochody. Byliśmy tylko my. Harry czule mnie obejmował i uśmiechał się co chwila. Kochałam go jak nikogo innego. Był dla mnie idealny. Był taki jak ja. Mógł imprezować bez końca. Cieszył się chwilą i nie odchodziło go co będzie jutro.
- Masz papierosa? – spojrzałam na swojego chłopaka.
Zatrzymał się.
- Zaczekaj.
Zaczął grzebać w kieszonkach swoich jeansowych rurek robiąc przy tym zabawne miny. Po chwili wyciągnął pogięte opakowanie Malboro i zapalniczki. Wyciągnął jednego papierosa, odpalił go po czym włożył mi do ust.
- Proszę Skarbie – cmoknął mnie w policzek i poszliśmy dalej.
   Zatrzymaliśmy się przy jakiejś opuszczonej fabryce na uboczu miasta. Harry zaczął prowadzić mnie po jej ruinach.
- Już prawie jesteśmy – oznajmił. – Chodź, podsadzę cię.
Stanęłam przed nim, a on uniósł mnie z łatwością i posadził na kilkumetrowym murku. Po chwili sam się na niego wdrapał i usiadł obok mnie. Jego ręka automatycznie mnie objęła przyciągając do siebie. Położyłam swoją głowę na jego torsie, a nasze palce splotłam razem.
- Teraz spójrz w górę – wyszeptał.
Moje oczy powędrowały na niebo. Otworzyłam usta ze zdumienia. To było piękne. Niebo było niemal czarne, a gwiazdy migotały jasno jak małe diamenciki.
- Tu jest pięknie, Harry – odparłam zdumiona.
Zachichotał.
- To ci się podoba? – spytał. – To teraz spójrz przed siebie.
Tak tez uczyniłam. Przede mną roztaczała się piękna panorama Londynu. Migoczące światła wysokich wieżowców stały masywnie, a wszystkie mniejsze budynki idealnie się komponowały. Magia.
- Czemu nigdy wcześniej mnie tu nie zabrałeś? – popatrzyłam na chłopaka.
- Bo nie wiedziałem czy ci się spodoba – podrapał się po karku.
Zaśmiałam się wtulając się mocniej w jego umięśnione ciało. Jego gorący oddech zmieszany z wonią alkoholu owinął moją szyję, a przyjemne dreszcze przebiegły moje ciało. Ucałował czubek mojej głowy przyciskając mnie do siebie.
- A teraz, proszę spójrz jeszcze raz na gwiazdy – poprosił.
- Patrzę – powiedziałam wykonując jego prośbę.
- Widzisz tą jasną? – zapytał wskazując tą największą i najbardziej świecącą.
Pokiwałam głową.
- To nasza gwiazda – odparł.
- Czemu nasza?
- Bo jest tak jasna jak my, jak nasza miłość. Zawsze jak nie będzie mnie obok ciebie możesz na nią popatrzeć i wiedz, że ja też będę wtedy na nią patrzył i myślał o tobie.
Na te słowa łzy napłynęły mi do oczu.
- Ale ty zawsze będziesz obok mnie, prawda? – spytałam patrząc na niego oczami pełnymi łez.
Nie odpowiedział. Spuścił wzrok.
- Będziesz? – próbowałam się dowiedzieć.
- Nie mogę ci tego obiecać, [T.I] – oblizał wargi. – Ale za to mogę obiecać, że zawsze będę się kochał.
Mówiąc to spojrzał na mnie i przycisnął swoje usta do moich.
Nie rozumiałam wtedy jego słów. Nie byłam niczego świadoma. Kompletnie.
Całowaliśmy się nie patrząc na nic. Pocałunek z każdą sekundą stawał się coraz bardziej namiętny. Dłonie Harry’ego powędrowały na moją pupę ściskając lekko pośladki na co pisnęłam. Zaśmiał mi się w usta. Ja natomiast wtopiłam swoje ręce w jego bujne, brązowe loki i pociągnęłam za końce powodując u niego falę cichych jęków.
- Kocham cię, Harry.

*
  Obudził mnie dzwonek do drzwi. Mruknęłam cicho otwierając oczy. Leżeliśmy na łóżku w naszym małym mieszkanku. Ręce Harry’ego obejmowały mnie mocno, próbowałam je z siebie zdjąć, ale nie ruszyły się ani o milimetr. Szturchnęłam go więc lekko.
- Hazz, wstawaj. Ktoś dzwoni – powiedziałam.
- Co? Jeszcze pięć minut – wymruczał.
„Policja, otwierać!!!” – padło nagle zza drzwi. Przysięgam, że na chwilę zamarłam. Chłopak od razu się podniósł i zaczął szukać swoich ubrań po podłodze.
- Kurwa – mruknął cicho zapinając swój pasek od spodni.
„ Proszę otwierać albo wyważymy drzwi!!!” – krzyczeli.
Brunet darował sobie bluzkę. W samych spodniach i gołym torsie poszedł otworzyć drzwi. Ja nadal będąc w szoku założyłam na siebie wczorajszy t-shirt Hazzy i poszłam za nim. Styles otworzył drzwi, a kilku uzbrojonych policjantów weszło do mieszkania.
- Pan Harry Styles? – spytał jeden z nich.
Chłopak pokiwał głową. Stałam oparta o ścianę i przyglądałam się wszystkiemu z pewnej odległości. Wiedziałam, że wizyta policji nie wróży nic dobrego. Zdenerwowana bawiłam się rogiem koszulki.
- Jest pan zatrzymany pod zarzutem zabójstwa L. Payne’a. Zabieramy pana na komisariat. Ma pan prawo zachować milczenie. Wszystko co pan powie może być wykorzystane przeciw panu w sądzie.
Oniemiałam w tamtym momencie. Że kurwa co?! Wszystkie kolory odpłynęły z mojej twarzy. Harry odwrócił się i spojrzał na mnie z bólem w oczach.
- Przepraszam – wyszeptał.
Chciał do mnie podejść, ale policja zakuła go a kajdanki. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Łzy mimowolnie spływały mi po policzkach, a wielka gula stanęła w moim gardle. Policja zaczęła ciągnąć zakłutego Harry’ego do wyjścia.
- [T.I] przepraszam! – krzyczał. – Kocham cię!!! Nie zapomnij!!!

Oto pierwsza część shota xD Harry zabójca, zły Harry ^^ Lubicie takiego? Trochę jak Dark nawet hahah ;3 Bardzo Was proszę jeśli już czytacie to skomentujcie proszę, to dla mnie ważne. CHCIAŁABYM ZNAĆ WASZĄ SZCZERĄ OPINIĘ :) 

+ Zapraszam Was na moje opwiadanko o Larrym <klik>
+ WPADAJCIE NA NOWE OPOWIADANIEM DŻAŚ <3  <klik>

                                                                                                         By Klaudia