Dzisiejszy imagin to przeróbka mojego starego. Trochę go... zmieniłam ;)
Louis
Polecam piosenkę Lullaby (nie ma co, miałam fazę na to piosenkę xD)
- Lalalalalala, śpij już księżniczko – śpiewałem siedząc przy kołysce
Była jedenasta w nocy, ale Mała nadal nie chciała zasnąć. Leżała w swoim małym, bujanym łóżeczku przykryta kocykiem. Wpatrywała się we mnie tymi swoimi niebieskimi oczami i uśmiechała się słodko. W rączce ściskała mój palec. Była taka śliczna. Śniada cera i kilka loczków na małej główce. „Cała mamusia” – pomyślałem. Gdy wreszcie jej powieki się zamknęły cmoknąłem ją w czoło i wyszeptałem:
- Dobranoc Angel.
Zmęczony poszedłem do łóżka. Nawet nie chciało mi się umyć. Niewiadomo kiedy usnąłem. Śniła mi się [T.I]. Byliśmy razem z Angel na spacerze w parku. To był zdecydowanie piękny sen. Niestety wybudził mnie z niego głośny płacz mojej córki.
- Co się stało?! – spytałem nieco podirytowany faktem, że muszę wstać.
Podszedłem do łóżeczka, wyciągnąłem z niego kruche ciało tej małej istotki i zacząłem kołysać nerwowo. W ogóle nie chciała się uspokoić.
- Boże, niech ona się wreszcie zamknie! – krzyknąłem unosząc oczy ku niebu.
Zaczęła płakać jeszcze bardziej. Dosyć tego. Chciałem mieć święty spokój choć na chwilę. Położyłem Angel krzyczącą do łóżeczka i zdenerwowany poszedłem do łazienki po drodze tłukąc kilka wazonów. Zdesperowany osunąłem na podłogę, a z moich ust wydobył się głuchy krzyk. Zacząłem się zachowywać niewiele lepiej niż moja córka. Wierzgałem nogami, krzyczałem, przewracałem wszystko co było z łazience. W końcu stanąłem przed lustrem i spojrzałem w swoje odbicie. Wyglądałem gorzej niż źle. Kilkudniowy zarost, włosy w nieładzie, podkrążone oczy świadczące o tym, że mało spałem i zmęczone tęczówki pełne łez. Nie chciałem na to patrzeć. Już chciałem uderzyć pięścią w lustro i patrzeć jak tysiące kawałeczków szkła rozsypuje się dookoła mnie, ale usłyszałem jak ktoś dzwoni do drzwi. Warknąłem głośno i poszedłem otworzyć. Tak jak sądziłem w moich drzwiach stali Harry i Liam.
- Czemu Angel ciągle płacze? – spytał spanikowany Liam, który od razu ruszył do pokoju dziewczynki.
- Nie wiem, spytaj się jej – powiedziałem sarkastycznie.
Harry też wszedł do mieszkania. To co tam zobaczył bardzo go zaskoczyło. Wszędzie był bałagan, walały się ubrania, porozrzucane naczynia, butelki po piwie i wiele innych.
- Stary, to wygląda gorzej niż ty – wytrzeszczył oczy.
Przeczesałem włosy ręką.
- Ciekawy jestem jak wyglądałby twój dom gdybyś miał na głowie siebie i dwumiesięczne dziecko?! – uniosłem się na przyjaciela.
- Spokojnie Louis – brunet chwycił mnie za ramiona. – Musisz odpocząć. Przejdź się gdzieś, prześpij, a ja i Liam wszystkim się zajmiemy.
Nie chciałem się zgodzić, ale w końcu jakoś udało im się mnie przekonać. Ubrałem się w coś stosownego, ogarnąłem twarz i zabierając ze sobą kurtkę wyszedłem z domu. Chyba było wiadomo gdzie się udam. Mijając tłum fotoreporterów przed moim domem udałem się do niej, [T.I]. Cmentarz położony na śródmieściu nie był wielki. Szedłem brukowaną alejką mijając różne nagrobki. Aż w końcu zatrzymałem się przy płycie wykonanej z jasnego marmuru. Były na niej złote napisy, a obok wyrzeźbiony aniołek. Westchnąłem cicho kucając nad grobem.
- [T.I] czemu mnie zostawiłaś? Nawet nie wiesz jak bardzo cię potrzebuję. My cię potrzebujemy! – przemówiłem.
Nie potrafiłem zrozumieć niesprawiedliwej decyzji Boga. Ja i [T.I] byliśmy szczęśliwi, kochaliśmy się i planowaliśmy wspólną przyszłość. Oczywiście ciąża [T.I] była dużym zaskoczeniem, ale oboje wiedzieliśmy, że damy radę. Pomimo, że mieliśmy zostać rodzicami cieszyliśmy się i z niecierpliwością oczekiwaliśmy dnia narodzin naszej córeczki. Wszystko miało być dobrze, ale [T.I] umarła przy porodzie. Zostawiła mnie i Angel zupełnie samych.

Wręcz upadłem na podłogę. Gorzkie łzy popłynęły po moich policzkach. Czemu ona odeszła? Kochałem ją, nigdy bym jej nie skrzywdził. Potrzebowałem jej jak nikogo innego. Sam nie radziłem sobie z niczym – z wychowaniem dziecka, z dbaniem o dom, a do tego z własną karierą. To mnie przerastało i choć przyjaciele dużo mi pomagali wsparcie mojej ukochanej i tak było mi potrzebne. Ale ona musiała umrzeć. Czemu?! Czemu moja [T.I.]? Miała przed sobą całe życie.
Szlochając głośno siedziałem przy jej grobie przez kilka godzin. Minęło dwa miesiące, a w uszach nadal brzmiał mi jej melodyjny głos, przed oczami nadal widziałem jej uśmiechniętą twarz, nadal czułem jej zapach. Jak mantrę zacząłem powtarzać słowa, które powiedziała mi jako ostatnie:
„Pamiętaj Louis. Nie jesteś sam. Musisz być silny, dla siebie, dla Angel, dla mnie – dla nas. Ja zawsze będę przy tobie gdziekolwiek będziesz.”
- Muszę być silny - wyszeptałem do siebie.
Kiedy opuściłem cmentarz był już późny wieczór. Idąc pośród nocy ciemnymi uliczkami Londynu przemyślałem wiele spraw, nabrałem nowych sił i chęci do życia. No, bo przecież miałem dla kogo żyć. W domu czekała na mnie miła niespodzianka. Gdy wszedłem do mieszkania zobaczyłem w salonie wszystkich moich przyjaciół. Zayn, Niall, Harry, Liam, Danielle. Perrie i Nick siedzieli i rozmawiali w najlepsze. Gdy tylko usłyszeli, że wchodzę przywitali mnie z uśmiechem.
- Hej – powiedziałem szczęśliwy.
- Mamy pizzę! – krzyknął uradowany Niall.
- Super – odparłem.
Z uśmiechem na twarzy przytuliłem się do każdego z nich. Na koniec podszedłem do mojej Angel leżącej na kanapie. Cmoknąłem ją w policzek.
- Jak się ma moja księżniczka? – spytałem uśmiechając się szczerze.
Mała też była zadowolona. Nie płakała. Wreszcie. Wziąłem ją na ręce i przytuliłem mocno. Chciałem być jak najlepszym ojcem. [T.I] jeszcze będzie ze mnie dumna!
Wiecie, że Klaudia nie byłaby sobą gdyby nie napisała czegoś o śmierci, prawda? xD Krótki, ale nie taki zły.... chyba ;P A tak w ogóle to zacznę rzadziej pisać, bo ostatnio tylko moje imaginy są na blogu <lol>
+ Byłoby mi bardzo miło jeżeli ktoś wpadłby na moje nowe opowiadanko <klik> ;))
By Klaudia